Blog

CLASSIC LIST

artificial-intelligence-g4e954cf0d_1920-1200x800.jpg

ADHD (ang. Attention Deficit Hyperactivity Disorder) to zespół nadpobudliwości psychoruchowej z zaburzeniami koncentracji uwagi. Kluczowymi objawami, wokół których możemy różnicować bardziej szczegółowy opis symptomów są: zaburzenia koncentracji uwagi, nadmierna impulsywność i nadpobudliwość psychoruchowa.

Typowe dla ADHD są następujące objawy i zachowania:

  • trudności z koncentracją i wykonywaniem zadań,
  • trudność wielozadaniowości,
  • słabe umiejętności planowania i zarządzania czasem,
  • dezorganizacja czynnościami i zadaniami,
  • regularne gubienie przedmiotów,
  • zapominanie codziennej rutyny lub spotkań,
  • pomijanie szczegółów lub popełnianie nieostrożnych błędów,
  • unikanie lub niepodejmowanie zadań wymagających wysiłku umysłowego przez dłuższy czas,
  • stan pozornie roztargniony podczas bezpośredniej rozmowy,
  • niewykonanie zadań lub obowiązków w miejscu pracy,
  • dekoncentracja,
  • częste zapominanie o codziennych czynnościach,
  • impulsywność,
  • niepokój lub wiercenie,
  • mówienie nadmiernie,
  • przerywanie rozmów,
  • wstawanie, gdy wymagane jest siedzenie,
  • bycie bardzo aktywnym i “stale w ruchu”.

Wśród głównych przyczyn ADHD wymienia się m.in. czynniki związane z funkcjonowaniem mózgu, w szczególności zmiany w metabolizmie neuroprzekaźników (są one odpowiedzialne za przekazywanie bodźców z jednej komórki nerwowej do drugiej) oraz niedokrwienie w pewnych obszarach mózgu (w czołowej części mózgu dochodzi do słabszego przetwarzania glukozy, w wyniku czego dostarczana jest tam mniejsza ilość energii). Zmiany obejmują również metabolizm neuroprzekaźników – obserwujemy zmniejszenie stężenia noradrenaliny (odpowiada za koncentrację), dopaminy (steruje bodźcami i napędem) i serotoniny (odpowiada za impulsywność, dopasowanie zachowania do sytuacji).
Mimo, że ADHD powszechnie łączy się z okresem dzieciństwa, duża grupa dorosłych osób ma objawy przez całe życie, co często bardzo niekorzystnie wpływa na ich funkcjonowanie prywatne i zawodowe.
Leczenie polega na oddziaływaniach psychoterapeutycznych poprawiających funkcjonowanie, w razie potrzeby włączane jest leczenie farmakologiczne.


terapia schematow (1)
terapia schematow GLOWNA

Każdy człowiek przychodzi na świat z określonymi potrzebami. Potrzeby te dotyczą nie tylko spraw biologicznych, ale również emocjonalnych. Dotyczą one między innymi: bezpiecznej więzi z innymi, akceptacji, poczucia własnej wartości, troski, empatii, bycia zauważonym i wysłuchanym, potrzeby kontaktu z innymi, zabawy, kompetencji, potrzeby wyrażania emocji, bezpieczeństwa, autonomii, realistycznych granic, samokontroli.

Ponieważ jesteśmy gatunkiem niezwykle społecznym, a nasze przetrwanie zależy od współdziałania i budowania relacji międzyludzkich, potrzeb emocjonalnych mamy naprawdę dużo. To powoduje, że proces zaspokajania naszych potrzeb przez rodziców i opiekunów może napotkać wiele komplikacji. Nie wszystkie z nich zostaną zaspokojone i do pewnego stopnia jest to naturalne. Problematyczne staje się, gdy w dzieciństwie niezaspokojony zostaje cały szereg ważnych potrzeb emocjonalnych, szczególnie przez długi czas. Dochodzi wtedy do trwałej i przewlekłej frustracji potrzeb oraz pojawienia się głębokich zranień emocjonalnych. Zwykle zapoczątkowuje to trudności w funkcjonowaniu i relacjach, tworząc wzorzec przeżywania utrzymujący się dalej w dorosłym życiu.

Ten wszechogarniający wzorzec nazywamy schematem emocjonalnym. Składa się ze wspomnień, emocji, przekonań oraz doznań cielesnych. Schematy kształtują się od okresu dzieciństwa pod wpływem kilku czynników: temperamentu, wychowania i postaw rodziców oraz innych ważnych osób (nauczycieli, rówieśników), a także szczególnie bolesnych, traumatycznych doświadczeń, z którymi przychodzi nam mierzyć się w życiu (rozwód rodziców, odrzucenie przez rówieśników, choroba, doświadczenie przemocy). Każdy człowiek doświadcza takich wzorców, one stanowią o naszej indywidualności, jednak im bardziej są nasilone i sztywne, tym trudniej jest adaptować się do zmieniających się warunków otoczenia. Różne sytuacje mogą sprawiać, że nasze schematy się uruchamiają; zwykle zaczynamy wtedy doświadczać określonych myśli i trudnych emocji, możemy być przytłoczeni, zalęknieni, czuć się gorsi lub opuszczeni przez innych, czuć złość.

Nurtem terapeutycznym, który przywiązuje szczególną wagę do kwestii niezaspokojonych potrzeb emocjonalnych w dzieciństwie jest terapia schematów. To podejście integracyjne czerpiące z terapii poznawczo-behawioralnej, koncepcji psychodynamicznych, terapii Gestalt oraz teorii przywiązania Bowlby’ego. Twórcą terapii schematu jest Jeffrey Young.

We wszystkich nurtach psychoterapii ważna jest relacja terapeutyczna, jednak różny jest sposób jej budowania i uwzględniania w całym procesie terapii. W terapii schematu relacja terapeutyczna jest kluczowa – ważne, aby była korekcyjna wobec niezaspokojonych potrzeb emocjonalnych. Jakość tej relacji jest szczególnie istotna u pacjentów z zaburzeniami osobowości, u pacjentów z doświadczeniem skrzywdzenia lub nadużycia, u osób z pozabezpiecznym stylem przywiązania.

Podsumowując, terapia schematów łączy w sobie: – skupienie na potrzebach emocjonalnych pacjenta, – przyglądanie się temu, jak wcześniejsze doświadczenia z dzieciństwa i niezaspokojone potrzeby emocjonalne ukształtowały jego schematy, – zaproszenie pacjenta do bezpiecznej relacji terapeutycznej, w której pojawiające się negatywne odczucia bądź kryzysy są na bieżąco wspólnie z terapeutą omawiane, – angażowanie pacjenta we współpracę (psychoedukacja, techniki wyobrażeniowe, planowanie ćwiczeń i zmian behawioralnych, prośby o informacje zwrotne na temat przebiegu terapii bądź odczuć wobec terapeuty), – empatyczne konfrontowanie, czyli dzielenie się w przyjazny sposób odczuciami dotyczącymi różnych zachowań pacjenta w odniesieniu do jego indywidualnej historii bądź własnych uczuć.

Terapia schematów to podejście terapeutyczne, które sprawdzi się u osób: – które zauważają w swoim funkcjonowaniu bądź relacjach powracające wzorce zachowań, myśli i uczuć (jeśli wybierasz wciąż nieodpowiednich partnerów, nie potrafisz zaangażować się emocjonalnie w żaden związek bądź zakończyć relacji mimo, że jest niesatysfakcjonująca; jeśli jesteś nadmiernie krytyczny wobec siebie lub niepewny swoich wyborów, ciągle obawiasz się o przyszłość, jeśli odniesione sukcesy życiowe nie prowadzą do uczucia spełnienia), – z diagnozą zaburzeń osobowości, – które pragną lepiej poznać siebie i swoje wzorce funkcjonowania, – które doświadczają bardzo silnych emocji, a ich stany emocjonalne często ulegają zmianie, – które mają za sobą nieudane terapie w innych podejściach terapeutycznych bądź zakończyły terapie krótkoterminowe, a ich problemy mimo to mają tendencje do nawracania.


co-robic-gdy-dziecko-dokonuje-samouszkodzen-1200x823.jpg

Samouszkodzenia (czy samookaleczenia) to częsty powód wizyt u psychoterapeuty. Badania pokazują, że ten problem dotyczy ok. 14 procent nastolatków w wieku 16-19 lat.

Z definicji samoszukodzenia to zamierzone, a więc nieprzypadkowe, nie zagrażające życiu uszkodzenia własnego ciała. Czasami wrzucane są do jednego worka z samobójstwami, zazwyczaj mylnie. To co różni samouszkodzenia od prób samobójczych to zamiar. Zamiarem samobójstwa jest trwałe odcięcie się od bólu, cierpienia psychicznego. Samouszkodzenia są dokonywane, by złagodzić cierpienie psychiczne, ukarać się, przysłonić ból psychiczny tym fizycznym, przysłonić dojmującą pustkę. Jest to sposób na regulację emocji.

Kiedy rodzice orientują się, że ich dziecko się uszkadza, często reagują gniewem i strachem. Niejednokrotnie krzyczą, grożą, sugerują, że dziecko jest nienormalne albo że robi to na pokaz. To nie sprawi, że problem zniknie. Co warto zrobić, gdy zorientujemy się, że ktoś bliski się okalecza?

  1. W miarę możliwości zareaguj spokojnie. Nie krzycz, nie obwiniaj. Zapytaj czy możesz pomóc w opatrzeniu ran. Nie karaj za okaleczanie się! Większość dzieci czuje wyrzuty sumienia z powodu tego, co zrobiło.
  2. Zapytaj wprost: czego potrzebujesz? Tym samym wyrazisz troskę, będziesz blisko, ale też zamodelujesz bardziej adekwatny sposób radzenia sobie z emocjami. Możesz zaproponować spacer, wspólne obejrzenie filmu, zrobienie herbaty.
  3. Możesz zapytać czy twoje dziecko chce porozmawiać o okaleczaniu. Czy chce ci opowiedzieć czemu służą te zachowania, jak często to robi i jak ty możesz pomóc. Być może uda wam się porozmawiać o wadach i zaletach tego rozwiązania. Być może okaże się, że w życiu twojego dziecka stało się coś ważnego, z czym sobie nie radzi. Schowanie ostrych przedmiotów, które dziecko ma w pokoju (to często rysiki, cyrkle, ołówki, nożyczki, żyletki, przedmioty do ostrzenia kredek) może okazać się niezbędne.
  4. Jeśli jesteś w stanie, zaproponuj pomoc w regulowaniu trudnych emocji. Możesz poprosić dziecko, by najpierw dawało ci znać, że ma potrzebę okaleczania (jeśli faktycznie jesteś w stanie być pod telefonem cały czas). Możecie też wspólnie poszukać czynności zastępczych. Alternatywą dla samouszkodzeń może być: spisywanie swoich myśli i emocji, tworzenie playlisty z piosenkami najlepiej oddającymi jak się aktualnie czujesz, ćwiczenia oddechowe lub fizyczne, słuchanie głośnej muzyki, głaskanie zwierzęcia, malowanie, założenie na nadgarstek gumki recepturki i strzelanie nią, robienie przysiadów, rysowanie po ciele w miejscach zwyczajowego okaleczania, depilacja plastrami z woskiem, użycie depilatora, przykładanie do ciała kostek lodu, zimny prysznic, peeling z kawy.
  5. Zapytaj dziecko czy chciałoby spotkać się z psychologiem i porozmawiać o swoich trudnościach.

Od moich pacjentów nauczyłam się, że samouszkodzenia to często jedyny sposób jaki znają, by poradzić sobie z zalewającymi emocjami. Nie robią tego na złość rodzicom, ani dla „zwrócenia uwagi”. Zazwyczaj czują dojmujący smutek, że zawiedli. Jest to wyraz ich cierpienia. Jeśli problem przerasta nas rodziców, najlepsze co mogą zrobić, to poszukać profesjonalnej pomocy psychologicznej. Czasami warto też pomyśleć o włączeniu farmakoterapii, ale o tym decyduje lekarz psychiatra.

na podst. Beata Pawłowska, Emilia Potembska i in. „Prevalence of self-injury performed by adolescents aged 16–19 years”.

Barent W. Walsh „Terapia samouszkodzeń”


mity-na-temat-terapii-poznaw-behaw-1200x914.jpg

Psychoterapia owiana jest wieloma mitami. Nie omija to również nurtu poznawczo- behawioralnego (CBT). Jego cechy charakterystyczne bywają nieprawidłowo interpretowane i niesprawiedliwie oceniane. Rozprawmy się z niektórymi z nich.

  1. „CBT to terapia płytka. Skupia się na symptomach nie docierając do źródła problemu”

Ten mit wynika z tego, że CBT jest terapią ograniczoną w czasie. Po tym jak terapeuta postawi diagnozę i wraz z pacjentem ustali cele do terapii ma do wyboru pracę z konkretnym protokołem jeśli takowy istnieje (to rozpisany sesja po sesji, zbadany zbiór technik i zasad) lub pracę na podstawie tzw. konceptualizacji czyli bardzo złożonym, wielowarstwowym modelu trudności, z jakimi mierzy się pacjent. Terapeuta jest w swojej pracy empatyczny, opiera się na zasobach pacjenta, jego wartościach i celach. To, że ma zbadaną metodę leczenia, nie oznacza, że podchodzi do człowieka automatycznie, bez uwzględnienia kontekstu. Dobry psychoterapeuta wie, że relacja terapeutyczna jest kluczem do sukcesu pacjenta.

  1. „ CBT nie dotyka przeszłości”

Ten mit bierze się z faktu, że CBT skupia się na teraźniejszości. W tej terapii zastanawiamy się jak poprawić jakość życia człowieka aktualnie. To nie oznacza jednak, że nie sięgamy do dzieciństwa, do wczesnych wspomnień. Wręcz odwrotnie, robimy to zazwyczaj tworząc spójną konceptualizację – szukając źródeł zasad i reguł, przekonań kluczowych. Pokazując pacjentowi jak to jest, że aktualnie ma takie, a nie inne trudności. Jeśli przeszłość odgrywa w tej kwestii ważną rolę, nie pomijamy jej.

  1. „CBT zaprzecza pojęciu podświadomości”

W terapii poznawczo- behawioralnej faktycznie nie posługujemy się pojęciem nieświadomości czy podświadomości jak zdefiniował to Freud. Uznajemy, że myśli, wspomnienia, doznania nie są dostępne naszej pamięci automatycznie, lokują się poza naszą uwagą. Jednak w tym nurcie nie myślimy o takich zjawiskach jako zepchniętych do nieświadomości, a raczej jako istniejących poza automatycznym obiegiem, ale dostępnych człowiekowi po refleksji (np. w toku terapii).


kiedy-konczy-sie-wychowanie-1200x1808.jpg

„Będąc rodzicami chcemy przekazywać dzieciom nasze wartości i przekonania. A ona z nami chętnie współdziałają, ale tylko do czasu, kiedy osiągną wiek nastoletni. (…) Kiedy dziecko kończy dwanaście lat, jest już za późno na wychowanie. Nastolatki same nam to komunikują tylko rzadko chcemy ich słuchać. Na początku wyrażają się w sposób dyplomatyczny, ale jeśli widzą, że pozostajemy głusi na ich przekaz, uciekają się do bardziej dosadnych środków wyrazu(…)

Nie ma czegoś takiego jak „słuszne wychowanie”. Zamiast tego możemy się zastanowić czego naprawdę chcemy, a potem starać się podążać w tym kierunku. Możemy zadać sobie pytanie: czy chcę swoje dzieci kochać czy być przez nie kochanym? Często nie da się obu tych rzeczy mieć na raz. (…) Rzeczywiste wychowanie odbywa się między wierszami. Przenika poprzez szczególną atmosferę jaka panuje w domu pomiędzy rodzicami, między nimi i znajomymi czy sąsiadami. A zatem prawdziwy proces wychowawczy zależy od tego, jaką naprawdę jesteśmy rodziną. Właśnie to najbardziej wpływa na dzieci. (…) Kiedy dzieci osiągają wiek nastoletni, mamy okazję przekonać się, co tak naprawdę udało nam się zbudować. (…) Większość rodziców, niestety, nie jest specjalnie zadowolona i dlatego włącza się u nich tryb turbowychowania, aby jeszcze w ostatniej chwili naprawić to lub tamto. (…) Kiedy [dziecko] kończy 13-14 lat, oczekuje od rodziców właściwie tylko jednego: świadomości, że na tym świecie jest jedna albo dwie osoby, które naprawdę akceptują je takimi, jakimi są.

Wielu z nas nie miało w swoim życiu nikogo takiego. Nasza tradycja wychowawcza nie przewidywała podobnego podejścia rodziców. Dlatego sami często zachowujemy się jak nauczyciele, którzy z czerwonym ołówkiem w dłoni wskazują swojemu dziecku co jeszcze jest w nim do poprawienia. Takie podejście nie przynosi korzyści ani im, ani nam.(…)

Tak naprawdę w naszym życiu jest niewiele prawdziwych problemów. Mamy za to do czynienia z wieloma faktami, do których odnosimy się w mniej lub bardziej problematyczny sposób. Wiek nastoletni to właśnie jeden z takich faktów. (…) Nie bardzo podoba mi się definiowanie nastolatków za pomocą pojęcia „buntu” lub „burzy hormonów” (…) Zupełnie jakby nastolatki z definicji stanowiły jakiś problem albo były przyczyną problemu. A przecież one robią tylko to, co muszą robić: dorastają.”

Jasper Juul „Nastolatki. Kiedy kończy się wychowanie?”


ustalanie regul z nastolatkami
ustalanie regul z nastolatkami2

„Każda rodzina potrzebuje reguł. Jakie one są, to już zależy od nastawienia, wartości i doświadczenia rodziców. (…) Reguły wprowadzane w sposób rozumny – to znaczy nie z palcem podniesionym do góry ani pod stałą kontrolą i groźbą kar – służą wszystkim członkom rodziny i każdemu z osobna. (…) Sposób postępowania rodziców ma wtedy decydujący wpływ na ich stosunek do reguł. Jeśli rodzicielski ton jest ostry i rozkazujący, skutkiem może być skłonność do łamania prawa u dorastających dzieci (…) Z drugiej strony pobłażliwy i nieuważny stosunek do reguł może wywołać u dzieci wrażenie, że nie są dla rodziców ważne. Tak więc rodzice nastolatków stąpają po cienkiej linii (…). Może im się to udać jeśli pozostaną cały czas w otwartym dialogu z dzieckiem. Stale trzeba dbać o stan równowagi, aby problemy i konflikty, którym reguły miały zapobiec, nie wzięły góry nad życiem rodzinnym. Jeśli rodzice nie nauczyli się, że „wychowanie” jest w istocie procesem obustronnej nauki, będą musieli szybko nadrobić zaległości, albo zapłacą cenę za wszystkie wygłoszone przez siebie monologi. (…)

Wyobraźmy sobie, że dziecko zbliża się właśnie do wieku nastoletniego, a rodzice przedstawiają sobie wszystkie możliwe niebezpieczeństwa (…). To dobry moment, żeby pójść razem na pizze i powiedzieć coś takiego:

Teraz gdy osiągnąłeś już swój wiek, ważne jest, żebyśmy dokonali pewnych ustaleń dotyczących twojego życia towarzyskiego, powrotów do domu, alkoholu, szkoły, imprez, Internetu i tak dalej. Jeśli ci to odpowiada, to wyślemy ci e-mail, w którym będą nasze propozycje, żebyś spokojnie mógł się z nimi zapoznać i zaproponować coś ze swojej strony. Potem razem omówimy szczegółowo wszystkie punkty. Porozumiemy się co do pewnych reguł, które zapewne nie będą obowiązywały przez następne siedem lat, a więc od czasu do czasu będziemy musieli spotkać się przy pizzy, żeby to i owo zmodyfikować. Czy to ci się wydaje ok?

Równorzędny dialog z nastolatkiem nie służy nauce dyskusji, ale nauce odpowiedzialności, a dla rodziców jest sposobem budowania zaufania u dziecka i wdrażania rodzicielskiego przewodnictwa. Im bardziej czujemy się traktowani poważnie (…), tym mniej zależy nam na „posiadaniu racji” lub forsowaniu swojej woli. (…)

Młodość składa się z tysięcy eksperymentów i człowiek ma szansę zdobyć dojrzałość tylko wtedy, gdy w wieku nastoletnim może się dzielić z rodziną swoimi porażkami i błędami. Im bardziej nastolatek będzie izolowany, pouczany, krytykowany i karany, tym mniej dowie się o samym sobie, o własnych mocnych i słabych stronach. (…)

Kilka prostych reguł może pomóc w zapobieżeniu pewnym konfliktom i problemom (…) Często jednak widzimy, że reguły są nadużywane do rozwiązywania konfliktów (…)To się nigdy nie udaje. Rodzice zyskują tylko złudne poczucie, że „zrobili wszystko co w ich mocy”, które zagłusza ich bezradność. O wiele bardziej konstruktywne byłoby wyjawić tę bezradność przed dzieckiem i wspólnie poszukać rozwiązania(…)”

Jasper Juu „Nastolatki. Kiedy kończy się wychowanie?”


JAK-ZNALEzc-PSYCHOTERAPEUTe-DLA-SIEBIE-1200x1800.jpg

Coraz więcej osób korzysta z pomocy psychoterapeutów. Świadczy to o co raz większym zapotrzebowaniu na tego typu usługi, ale także rosnącej świadomości społecznej oraz gotowości korzystania z tego typu rozwiązań. W psychoterapii biorą udział osoby starsze i młodsze; coraz częściej zdarza się, że przychodzą nastolatkowie, którzy sami proszą o takie spotkanie swoich rodziców.

Psychoterapia jest formą leczenia metodami psychologicznymi (za: Popiel i Pragłowska). Badacze na świecie sprawdzają efektywność różnych metod i określają szczegółowe wytyczne pracy z konkretnymi chorobami. Mają je lekarze różnych specjalności, ale mają i psychoterapeuci. To oznacza, że jeśli mamy zdiagnozowaną na przykład depresję, zaburzenie osobowości z pogranicza, czy fobię społeczną, to istnieją wytyczne jak postępować, aby efektywnie rozwiązywać wynikające z rozpoznanych zaburzeń trudności. Takie zasady znają i uwzględniają w swojej pracy osoby odpowiednio do tego przeszkolone.

Niestety w Polsce pacjenci nie są odpowiednio chronieni – nie istnieje ustawa określająca kto może świadczyć takie usługi i mianować się psychoterapeutą. Wynika to z różnych kwestii, a środowisko psychoterapeutów od lat pracuje nad tym, by taki dokument powstał. Na tę chwilę pozostaje nam jedynie edukacja, rozpowszechnianie informacji, które pozwolą świadomie wybrać odpowiednią osobę. Na co warto zwrócić uwagę szukając dla siebie psychoterapeuty?

  1. Czy jest psychologiem. Bycie psychologiem nie jest warunkiem koniecznym do bycia psychoterapeutą. Dla ochrony pacjentów oraz jakości świadczonych usług, ośrodki szkolące przyszłych terapeutów przyjmują na szkolenia wyłącznie psychologów, psychiatrów oraz (czasami) magistrów kierunków pokrewnych (np. resocjalizacja, pedagogika). Ta kwestia może okazać się istotna jeśli w toku diagnozy będzie potrzeba wykonywania testów – tymi mogą posługiwać się wyłącznie magistrzy psychologii. Do pacjentów należy wybór – czy chcemy żeby nasz psychoterapeuta miał dodatkowe pięć lat ugruntowanej wiedzy dotyczącej funkcji poznawczych, emocjonalnych, teorii osobowości, metodologii, znajomości fizjologii człowieka – czy zależy nam na czymś innym, na przykład jego rozbudowanym zapleczu filozoficznym czy doświadczeniach z zakresu resocjalizacji.
  2. Czy swoją pracę poddaje superwizji. Superwizja, mówiąc najprościej, to spotkanie dwóch psychoterapeutów, na którym jeden przedstawia drugiemu – posiadającemu większe doświadczenie i wiedzę – swoje wątpliwości, pytania, metody pracy. Superwizor to psychoterapeuta certyfikowany, który dodatkowo przeszedł szkolenie z zakresu superwizji, ma odpowiedni staż i doświadczenie w pracy. Co superwizja daje pacjentowi? Pewność, że jego proces terapeutyczny jest prowadzony obiektywnie, zgodnie ze sztuką, z największą troską o jego dobro.
  3. Gdzie się szkolił. Ścieżka edukacyjna psychoterapeuty powinna być klarowna, podobnie jak lekarza czy innych specjalistów, którym powierzamy swoje zdrowie. Istnieją ośrodki szkolące posiadające atesty uznanych towarzystw (m.in. PTTPB, PTP) i absolwenci takich ośrodków muszą spełnić bardzo wiele warunków. Wybierając psychoterapeutę z solidnym wykształceniem mamy pewność, że ta osoba odbyła praktyki kliniczne, swoją własną psychoterapię, nieustannie podnosi swoje kwalifikacje.
  4. W jakim nurcie pracuje. Mamy na świecie kilka wiodących nurtów psychoterapii: psychodynamiczny, poznawczo-behawioralny, systemowy, humanistyczny (za: Lidia Grzesiuk). Z nurtu wynika wiele kwestii, które mogą odpowiadać pacjentowi lub nie (np. na ile aktywny i dyrektywny jest psychoterapeuta, czy spotkania są mniej lub bardziej ustrukturalizowane, jak długo trwa psychoterapia, jakimi technikami, narzędziami posługuje się psychoterapeuta).
  5. Bycie członkiem towarzystw polskich lub europejskich zrzeszających psychoterapeutów. Nie jest to warunek konieczny, ale stanowi potwierdzenie, że psychoterapeuta pracuje zgodnie z pewnymi normami etycznymi. Towarzystwa chronią pacjentów przed nadużyciami, a psychoterapeutów przed lukami prawnymi. W Polsce to między innymi Polskie Towarzystwo Psychologiczne, Polskie Towarzystwo Terapii Poznawczej i Behawioralnej.

elastycznosc-psychologiczna-1200x800.jpg

Brak elastyczności psychologicznej jest podstawową przyczyną ludzkiego cierpienia oraz braku zdolności przystosowawczych – uważają terapeuci ACT*.

Model elastyczności psychologicznej wskazuje, że ból jest naturalną konsekwencją życia, ale ludzie cierpią także niepotrzebnie, gdy ich ogólny brak elastyczności psychologicznej nie pozwala im przystosować się do kontekstów wewnętrznych i zewnętrznych. To, czego potrzebujemy, by osiągnąć elastyczność psychologiczną, to:

-umiejętności akceptacji,

-defuzji,

-postrzeganie Ja jako kontekstu,

-zaangażowane działanie,

-znajomość swoich wartości,

-umiejętność skupiania się na chwili obecnej.  Składają się one na tzw. Heksafleks.

Do niepotrzebnego cierpienia doprowadzają procesy, które zawężają zbiór zachowań w jakimś obszarze przez fuzję i unikanie doświadczania. (…) Jeśli ktoś nie potrafi wejść w kontakt z chwilą obecną elastycznie, płynnie i świadomie, pochłonięty jest natomiast przeszłością lub przyszłością, staje się łatwym łupem rozpamiętywania, lęku, depresji itd. Jeżeli nadmiernie identyfikuje się z historią swojego życia albo jest ślepo przywiązany do niefunkcjonalnych opinii na swój temat, w jego życiu pojawia się coraz więcej samospełniających się proroctw. W rezultacie obserwuje się niepożądane, nieproporcjonalnie silne oddziaływanie trudnych aspektów przeszłości. Ich nadmierna przewaga zakłóca myślenie, to z kolei zmniejsza motywację i hamuje działanie w zgodzie ze swoimi wartościami. Kiedy człowiek traci rozeznanie, jakie są jego osobiste wartości, w ich miejscu pojawiają się konformizm społeczny, usiłowanie udobruchania lub zadowolenia innych albo unikanie. Jeśli takie zachowanie trwa, dochodzi do stagnacji w ważnych obszarach życia, które decydują o zdrowiu, poczuciu siły i sensu. Człowiek coraz bardziej się wycofuje i izoluje albo – przeciwnie – podejmuje ryzykowane zachowania (narkotyki, okaleczanie się, objadania, palenie itd.).

Wszystkie procesy „negatywnego heksafleksu” mogą zrodzić taki styl życia, kiedy człowiek jest emocjonalnie martwy, jakby włączył autopilota lub kiedy miota się pośród burz i niepokojów, zaabsorbowany tylko sobą. Życie idzie naprzód, ale nie ma w nim radości, celu ani znaczenia.

Fragmenty książki „Terapia akceptacji i zaangażowania” S. Hayes, K. Strosahl, K. Willson

*ACT (Acceptance and Commitment Therapy) – terapia akceptacji i zaangażowania, tzw. terapia trzeciej fali CBT.


akceptacja
akceptacja2

W ujęciu ACT akceptacja to dobrowolne przyjęcie postawy otwartej, nieoceniającej, elastycznej wobec chwili obecnej. Nie jest równoznaczna z godzeniem się na krzywdzenie albo nic nie robieniem.

Nie chodzi o taką akceptację jak wtedy, gdy ktoś mówi „Dorośniesz to zrozumiesz, pogódź się z  tym” czyli toleruj, poddaj się, znoś. Akceptacja nie oznacza, że mamy nie zmieniać tego, co zmienić się da. To przyjmowanie doświadczeń takimi, jakimi są, z własnego wyboru, w danym momencie. Jak mówi modlitwa o spokój ducha, istnieją okoliczności pozwalające na zmianę, jak i te, w których próby zmiany kończą się niepowodzeniem.

Z akceptacją kojarzą się niefortunnie rezygnacja i przegrana. Tymczasem jest na odwrót: akceptowanie tego, co dzieje się w chwili obecnej i co będzie zachodzić podczas procesu zmiany wspomaga akceptowanie. Rozpatrzmy przykład żony będącej ofiarą przemocy domowej. Nie można akceptować maltretowania. Można natomiast przyjąć bolesny fakt, że jeśli nie zostaną podjęte żadne kroki, przemoc się powtórzy.  Akceptacja w tym przypadku może też dotyczyć zrozumienia, że przemoc oraz przepaść pomiędzy stanem rzeczywistym a upragnionym stanem bliskości mają toksyczne skutki emocjonalne.

Akceptacja nie jest przyznaniem się do osobistej porażki, lecz uświadomieniem sobie, że określone strategie się nie sprawdziły albo są nieprzydatne. Nie jest też tolerowaniem, tak jak tolerujemy wizytę u dentysty –  znosimy dyskomfort przez jakiś czas w zamian za coś. Akceptacja jest aktywna, nie bierna; pokazuje, że w danym uczuciu kryje się jakiś sens, dlatego warto je przeżyć. Nie jest też kwestią tego co „musimy”, jest wyborem wynikającym z wartości.

Metaforycznie akceptacja jest zrezygnowaniem z pogłębiania dołka, z którego chcemy wyjść.

fragmenty książki  „Terapia akceptacji i zaangażowania” S. Hayes, K. Strosahl, K. Willson


Depresja1-1200x800.jpg

Depresja to nie jeden czy dwa objawy. To kombinacja różnych myśli, uczuć, zachowań i doświadczeń. Psychologowie i psychiatrzy stworzyli system oceny i kategoryzacji tego nieuchwytnego, złożonego zbioru symptomów. Fachowa diagnoza, jaką stawiamy, brzmi „duże zaburzenie depresyjne”, co oznacza, że pacjent miał obniżony nastrój i obniżoną aktywność przez dwa tygodnie oraz możemy stwierdzić przynajmniej cztery z następujących objawów:

– poczucie bezwartościowości lub poczucie winy

– trudności z koncentracją lub podejmowaniem decyzji

– zmęczenie i osłabienie

– bezsenność lub nadmierna senność

– brak apetytu, utrata lub wzrost wagi

– uczucie spowolnienia lub pobudzenia w działaniu

– myśli o śmierci lub samobójstwie

Zanim postawimy diagnoz, musimy wykluczyć dolegliwości somatyczne, które mogą dawać objawy depresji, np. zaburzenia funkcji tarczycy i wiele innych. Bierzemy też pod uwagę sytuację życiową pacjenta. Na przykład nie diagnozuje się depresji u osób w żałobie chyba, że stan przygnębienia trwa długo.

Jak zaleca NICE (National Institute for Health and Care Excellence) osoby z objawami depresji powinny rozważyć farmakoterapię lub regularną psychoterapię w nurcie poznawczo-behawioralnym.

fragment książki Roberta L. Leahy’ego „Pokonaj depresję, zanim ona pokona ciebie”

nice.org.uk

https://www.youtube.com/watch?v=EJ_S5Rjt_iI


Medir Psychiatria Spersonalizowana Sp. z o.o. 2022. Wszystkie prawa zastrzeżone.