Okres wieku podeszłego związany jest z ogólnym obniżeniem aktywności życiowej, z niskim poczuciem sprawczości i kontroli nad własnym życiem, a także poczuciem winy. Osłabienie fizyczne, niemożność wykonywania choćby prostych czynności jak robienie zakupów, sprzątanie w mieszkaniu wpływa negatywnie na postrzegany przez seniora obraz samego siebie. Czasem rozmowa i potrzymanie za rękę starzejącego się rodzica czy babci i dziadka nie pomoże, choć jest niezbędnym gestem i przekazem, że jest dla nas ważny, pomimo upływającego czasu.
Jednym z najczęstszych zaburzeń u seniorów jest depresja, która jednak daje inne objawy niż u osób młodych. Depresję typowo kojarzy się z obniżeniem nastroju, utratą zainteresowań czy uczuciem stałego zmęczenia, jednak w przypadku zaburzeń depresyjnych wieku podeszłego znacznie częściej obserwuje się np. drażliwość czy nerwowość. Senior może wybuchać w przypadku drobnych nieporozumień czy być niemiły lub agresywny w kontakcie nawet i ze swoimi ukochanymi wnukami.
Dość charakterystyczne są również zaburzenia poznawcze polegające na pogorszeniu pamięci, koncentracji i uwagi. Warto zwrócić także uwagę na różne objawy somatyczne. Stale odczuwane przez pacjenta dolegliwości bólowe mogą nie być spowodowane chorobą somatyczną, a wynikać po prostu z depresji.
Wraz z wiekiem, całkowicie naturalnie, dochodzi do zmniejszenia ilości niezbędnego dla organizmu czasu nocnego wypoczynku – seniorzy śpią po prostu krócej od ludzi młodych.
Trudności z zasypianiem czy bardzo wczesnego budzenia nie można jednak zawsze tłumaczyć samym tylko wiekiem – jeżeli problemy tego rodzaju pojawiają się u starszej osoby podczas każdej nocy, warto skonsultować to z dobrym lekarzem psychiatrą.
W klasyfikacjach psychiatrycznych nie istnieje takie pojęcia jak fobia szkolna. Mimo to specjaliści pracujący z dziećmi i młodzieżą są zgodni co do tego, że coraz częściej mamy do czynienia ze zjawiskiem, które można tak nazwać.
Lęk przed szkołą przybiera wiele form. U niektórych objawia się strachem przed ocenami, nauczycielami, ale też przerwami i konfrontacjami rówieśniczymi. Czasami oprócz lęku pojawiają się somatyzacje (bóle głowy, brzucha), wagary, przeniesienie całej swojej aktywności społecznej do Internetu (rodzice często mówią, że ich dzieci są „przyklejone do telefonu”). Niektóre dzieci odmawiają odpowiadania na forum klasy, podchodzenia do tablicy. Mimo, że doskonale znają odpowiedź, wiele z nich się nie zgłasza. Szkoły boją się uczniowie mający problemy z nauką, ale też ci szóstkowi.
U podłoża fobii szkolnej mogą leżeć lęki separacyjne (dziecko boi się wszystkich sytuacji, w których jest daleko od opiekunów), lęk społeczny (dziecko boi się sytuacji, w których narażone jest na ocenę społeczną), ale też negatywne doświadczenia rówieśnicze, izolacja, poczucie „odstawania” od rówieśników czy to wyglądem, gadżetami czy ocenami lub popularnością.
Rodzice często zastanawiają się skąd u ich dziecka wziął się taki problem jak lęk przed szkołą. Odpowiedź zazwyczaj jest złożona. Lęk przed szkołą może być efektem konfliktów rówieśniczych, nękania w szkole, dużej wrażliwości na krytykę, braku umiejętności społecznych (lekkości wchodzenia w nową grupę, zdobywania przyjaciół), ale też trudności w nauce, braku wsparcia ze strony nauczycieli. Co bardzo ważne dziecięce trudności mogą przybierać na sile, kiedy sytuacja domowa jest skomplikowana, kiedy rodzice się rozwodzą lub bardzo kłócą, kiedy kładą duży nacisk na oceny i wyniki. Dom przestaje być bezpieczną bazą, dziecko pozostaje bez wsparcia i zamyka się w sobie. Radzi sobie najlepiej jak potrafi.
Z punktu widzenia psychoterapeuty przenoszenie dzieci z fobią szkolną w tryb nauczania indywidualnego nie jest doskonałym rozwiązaniem. Lęk ma to do siebie, że reagujemy na niego ucieczką, a im bardziej się wycofujemy, tym powrót jest trudniejszy. Idealnym rozwiązaniem byłaby w takich przypadkach ścisła współpraca grona pedagogicznego z psychoterapeutą (nierzadko również psychiatrą), który zaplanowałby działania terapeutyczne.
Terapia poznawczo-behawioralna jest bardzo skuteczną metodą radzenia sobie z fobią szkolną. Skupia się na restrukturyzacji poznawczej (psychoterapeuta proponuje pacjentowi różne narzędzia wydobywania i dyskutowania z myślami, które są nieprzyjemne i wzmacniają lęk), ekspozycji na lęk, opracowaniu efektywnych metod radzenia sobie ze stresem i regulowania emocji. Warto rozważyć profesjonalną pomoc kiedy rodzicielskie próby nie przynoszą efektów, jeśli dziecko prosi o taką pomoc lub widzimy, że unikanie bardzo przybiera na sile. Im szybsza reakcja, tym mniej czasu na rozwinięcie się wielu objawów.
Każdy człowiek przychodzi na świat z określonymi potrzebami. Potrzeby te dotyczą nie tylko spraw biologicznych, ale również emocjonalnych. Dotyczą one między innymi: bezpiecznej więzi z innymi, akceptacji, poczucia własnej wartości, troski, empatii, bycia zauważonym i wysłuchanym, potrzeby kontaktu z innymi, zabawy, kompetencji, potrzeby wyrażania emocji, bezpieczeństwa, autonomii, realistycznych granic, samokontroli.
Ponieważ jesteśmy gatunkiem niezwykle społecznym, a nasze przetrwanie zależy od współdziałania i budowania relacji międzyludzkich, potrzeb emocjonalnych mamy naprawdę dużo. To powoduje, że proces zaspokajania naszych potrzeb przez rodziców i opiekunów może napotkać wiele komplikacji. Nie wszystkie z nich zostaną zaspokojone i do pewnego stopnia jest to naturalne. Problematyczne staje się, gdy w dzieciństwie niezaspokojony zostaje cały szereg ważnych potrzeb emocjonalnych, szczególnie przez długi czas. Dochodzi wtedy do trwałej i przewlekłej frustracji potrzeb oraz pojawienia się głębokich zranień emocjonalnych. Zwykle zapoczątkowuje to trudności w funkcjonowaniu i relacjach, tworząc wzorzec przeżywania utrzymujący się dalej w dorosłym życiu.
Ten wszechogarniający wzorzec nazywamy schematem emocjonalnym. Składa się ze wspomnień, emocji, przekonań oraz doznań cielesnych. Schematy kształtują się od okresu dzieciństwa pod wpływem kilku czynników: temperamentu, wychowania i postaw rodziców oraz innych ważnych osób (nauczycieli, rówieśników), a także szczególnie bolesnych, traumatycznych doświadczeń, z którymi przychodzi nam mierzyć się w życiu (rozwód rodziców, odrzucenie przez rówieśników, choroba, doświadczenie przemocy). Każdy człowiek doświadcza takich wzorców, one stanowią o naszej indywidualności, jednak im bardziej są nasilone i sztywne, tym trudniej jest adaptować się do zmieniających się warunków otoczenia. Różne sytuacje mogą sprawiać, że nasze schematy się uruchamiają; zwykle zaczynamy wtedy doświadczać określonych myśli i trudnych emocji, możemy być przytłoczeni, zalęknieni, czuć się gorsi lub opuszczeni przez innych, czuć złość.
Nurtem terapeutycznym, który przywiązuje szczególną wagę do kwestii niezaspokojonych potrzeb emocjonalnych w dzieciństwie jest terapia schematów. To podejście integracyjne czerpiące z terapii poznawczo-behawioralnej, koncepcji psychodynamicznych, terapii Gestalt oraz teorii przywiązania Bowlby’ego. Twórcą terapii schematu jest Jeffrey Young.
We wszystkich nurtach psychoterapii ważna jest relacja terapeutyczna, jednak różny jest sposób jej budowania i uwzględniania w całym procesie terapii. W terapii schematu relacja terapeutyczna jest kluczowa – ważne, aby była korekcyjna wobec niezaspokojonych potrzeb emocjonalnych. Jakość tej relacji jest szczególnie istotna u pacjentów z zaburzeniami osobowości, u pacjentów z doświadczeniem skrzywdzenia lub nadużycia, u osób z pozabezpiecznym stylem przywiązania.
Podsumowując, terapia schematów łączy w sobie: – skupienie na potrzebach emocjonalnych pacjenta, – przyglądanie się temu, jak wcześniejsze doświadczenia z dzieciństwa i niezaspokojone potrzeby emocjonalne ukształtowały jego schematy, – zaproszenie pacjenta do bezpiecznej relacji terapeutycznej, w której pojawiające się negatywne odczucia bądź kryzysy są na bieżąco wspólnie z terapeutą omawiane, – angażowanie pacjenta we współpracę (psychoedukacja, techniki wyobrażeniowe, planowanie ćwiczeń i zmian behawioralnych, prośby o informacje zwrotne na temat przebiegu terapii bądź odczuć wobec terapeuty), – empatyczne konfrontowanie, czyli dzielenie się w przyjazny sposób odczuciami dotyczącymi różnych zachowań pacjenta w odniesieniu do jego indywidualnej historii bądź własnych uczuć.
Terapia schematów to podejście terapeutyczne, które sprawdzi się u osób: – które zauważają w swoim funkcjonowaniu bądź relacjach powracające wzorce zachowań, myśli i uczuć (jeśli wybierasz wciąż nieodpowiednich partnerów, nie potrafisz zaangażować się emocjonalnie w żaden związek bądź zakończyć relacji mimo, że jest niesatysfakcjonująca; jeśli jesteś nadmiernie krytyczny wobec siebie lub niepewny swoich wyborów, ciągle obawiasz się o przyszłość, jeśli odniesione sukcesy życiowe nie prowadzą do uczucia spełnienia), – z diagnozą zaburzeń osobowości, – które pragną lepiej poznać siebie i swoje wzorce funkcjonowania, – które doświadczają bardzo silnych emocji, a ich stany emocjonalne często ulegają zmianie, – które mają za sobą nieudane terapie w innych podejściach terapeutycznych bądź zakończyły terapie krótkoterminowe, a ich problemy mimo to mają tendencje do nawracania.
Samouszkodzenia (czy samookaleczenia) to częsty powód wizyt u psychoterapeuty. Badania pokazują, że ten problem dotyczy ok. 14 procent nastolatków w wieku 16-19 lat.
Z definicji samoszukodzenia to zamierzone, a więc nieprzypadkowe, nie zagrażające życiu uszkodzenia własnego ciała. Czasami wrzucane są do jednego worka z samobójstwami, zazwyczaj mylnie. To co różni samouszkodzenia od prób samobójczych to zamiar. Zamiarem samobójstwa jest trwałe odcięcie się od bólu, cierpienia psychicznego. Samouszkodzenia są dokonywane, by złagodzić cierpienie psychiczne, ukarać się, przysłonić ból psychiczny tym fizycznym, przysłonić dojmującą pustkę. Jest to sposób na regulację emocji.
Kiedy rodzice orientują się, że ich dziecko się uszkadza, często reagują gniewem i strachem. Niejednokrotnie krzyczą, grożą, sugerują, że dziecko jest nienormalne albo że robi to na pokaz. To nie sprawi, że problem zniknie. Co warto zrobić, gdy zorientujemy się, że ktoś bliski się okalecza?
Od moich pacjentów nauczyłam się, że samouszkodzenia to często jedyny sposób jaki znają, by poradzić sobie z zalewającymi emocjami. Nie robią tego na złość rodzicom, ani dla „zwrócenia uwagi”. Zazwyczaj czują dojmujący smutek, że zawiedli. Jest to wyraz ich cierpienia. Jeśli problem przerasta nas rodziców, najlepsze co mogą zrobić, to poszukać profesjonalnej pomocy psychologicznej. Czasami warto też pomyśleć o włączeniu farmakoterapii, ale o tym decyduje lekarz psychiatra.
na podst. Beata Pawłowska, Emilia Potembska i in. „Prevalence of self-injury performed by adolescents aged 16–19 years”.
Barent W. Walsh „Terapia samouszkodzeń”
Psychoterapia owiana jest wieloma mitami. Nie omija to również nurtu poznawczo- behawioralnego (CBT). Jego cechy charakterystyczne bywają nieprawidłowo interpretowane i niesprawiedliwie oceniane. Rozprawmy się z niektórymi z nich.
Ten mit wynika z tego, że CBT jest terapią ograniczoną w czasie. Po tym jak terapeuta postawi diagnozę i wraz z pacjentem ustali cele do terapii ma do wyboru pracę z konkretnym protokołem jeśli takowy istnieje (to rozpisany sesja po sesji, zbadany zbiór technik i zasad) lub pracę na podstawie tzw. konceptualizacji czyli bardzo złożonym, wielowarstwowym modelu trudności, z jakimi mierzy się pacjent. Terapeuta jest w swojej pracy empatyczny, opiera się na zasobach pacjenta, jego wartościach i celach. To, że ma zbadaną metodę leczenia, nie oznacza, że podchodzi do człowieka automatycznie, bez uwzględnienia kontekstu. Dobry psychoterapeuta wie, że relacja terapeutyczna jest kluczem do sukcesu pacjenta.
Ten mit bierze się z faktu, że CBT skupia się na teraźniejszości. W tej terapii zastanawiamy się jak poprawić jakość życia człowieka aktualnie. To nie oznacza jednak, że nie sięgamy do dzieciństwa, do wczesnych wspomnień. Wręcz odwrotnie, robimy to zazwyczaj tworząc spójną konceptualizację – szukając źródeł zasad i reguł, przekonań kluczowych. Pokazując pacjentowi jak to jest, że aktualnie ma takie, a nie inne trudności. Jeśli przeszłość odgrywa w tej kwestii ważną rolę, nie pomijamy jej.
W terapii poznawczo- behawioralnej faktycznie nie posługujemy się pojęciem nieświadomości czy podświadomości jak zdefiniował to Freud. Uznajemy, że myśli, wspomnienia, doznania nie są dostępne naszej pamięci automatycznie, lokują się poza naszą uwagą. Jednak w tym nurcie nie myślimy o takich zjawiskach jako zepchniętych do nieświadomości, a raczej jako istniejących poza automatycznym obiegiem, ale dostępnych człowiekowi po refleksji (np. w toku terapii).
Coraz więcej osób korzysta z pomocy psychoterapeutów. Świadczy to o co raz większym zapotrzebowaniu na tego typu usługi, ale także rosnącej świadomości społecznej oraz gotowości korzystania z tego typu rozwiązań. W psychoterapii biorą udział osoby starsze i młodsze; coraz częściej zdarza się, że przychodzą nastolatkowie, którzy sami proszą o takie spotkanie swoich rodziców.
Psychoterapia jest formą leczenia metodami psychologicznymi (za: Popiel i Pragłowska). Badacze na świecie sprawdzają efektywność różnych metod i określają szczegółowe wytyczne pracy z konkretnymi chorobami. Mają je lekarze różnych specjalności, ale mają i psychoterapeuci. To oznacza, że jeśli mamy zdiagnozowaną na przykład depresję, zaburzenie osobowości z pogranicza, czy fobię społeczną, to istnieją wytyczne jak postępować, aby efektywnie rozwiązywać wynikające z rozpoznanych zaburzeń trudności. Takie zasady znają i uwzględniają w swojej pracy osoby odpowiednio do tego przeszkolone.
Niestety w Polsce pacjenci nie są odpowiednio chronieni – nie istnieje ustawa określająca kto może świadczyć takie usługi i mianować się psychoterapeutą. Wynika to z różnych kwestii, a środowisko psychoterapeutów od lat pracuje nad tym, by taki dokument powstał. Na tę chwilę pozostaje nam jedynie edukacja, rozpowszechnianie informacji, które pozwolą świadomie wybrać odpowiednią osobę. Na co warto zwrócić uwagę szukając dla siebie psychoterapeuty?
W ujęciu ACT akceptacja to dobrowolne przyjęcie postawy otwartej, nieoceniającej, elastycznej wobec chwili obecnej. Nie jest równoznaczna z godzeniem się na krzywdzenie albo nic nie robieniem.
Nie chodzi o taką akceptację jak wtedy, gdy ktoś mówi „Dorośniesz to zrozumiesz, pogódź się z tym” czyli toleruj, poddaj się, znoś. Akceptacja nie oznacza, że mamy nie zmieniać tego, co zmienić się da. To przyjmowanie doświadczeń takimi, jakimi są, z własnego wyboru, w danym momencie. Jak mówi modlitwa o spokój ducha, istnieją okoliczności pozwalające na zmianę, jak i te, w których próby zmiany kończą się niepowodzeniem.
Z akceptacją kojarzą się niefortunnie rezygnacja i przegrana. Tymczasem jest na odwrót: akceptowanie tego, co dzieje się w chwili obecnej i co będzie zachodzić podczas procesu zmiany wspomaga akceptowanie. Rozpatrzmy przykład żony będącej ofiarą przemocy domowej. Nie można akceptować maltretowania. Można natomiast przyjąć bolesny fakt, że jeśli nie zostaną podjęte żadne kroki, przemoc się powtórzy. Akceptacja w tym przypadku może też dotyczyć zrozumienia, że przemoc oraz przepaść pomiędzy stanem rzeczywistym a upragnionym stanem bliskości mają toksyczne skutki emocjonalne.
Akceptacja nie jest przyznaniem się do osobistej porażki, lecz uświadomieniem sobie, że określone strategie się nie sprawdziły albo są nieprzydatne. Nie jest też tolerowaniem, tak jak tolerujemy wizytę u dentysty – znosimy dyskomfort przez jakiś czas w zamian za coś. Akceptacja jest aktywna, nie bierna; pokazuje, że w danym uczuciu kryje się jakiś sens, dlatego warto je przeżyć. Nie jest też kwestią tego co „musimy”, jest wyborem wynikającym z wartości.
Metaforycznie akceptacja jest zrezygnowaniem z pogłębiania dołka, z którego chcemy wyjść.
fragmenty książki „Terapia akceptacji i zaangażowania” S. Hayes, K. Strosahl, K. Willson
Depresja to nie jeden czy dwa objawy. To kombinacja różnych myśli, uczuć, zachowań i doświadczeń. Psychologowie i psychiatrzy stworzyli system oceny i kategoryzacji tego nieuchwytnego, złożonego zbioru symptomów. Fachowa diagnoza, jaką stawiamy, brzmi „duże zaburzenie depresyjne”, co oznacza, że pacjent miał obniżony nastrój i obniżoną aktywność przez dwa tygodnie oraz możemy stwierdzić przynajmniej cztery z następujących objawów:
– poczucie bezwartościowości lub poczucie winy
– trudności z koncentracją lub podejmowaniem decyzji
– zmęczenie i osłabienie
– bezsenność lub nadmierna senność
– brak apetytu, utrata lub wzrost wagi
– uczucie spowolnienia lub pobudzenia w działaniu
– myśli o śmierci lub samobójstwie
Zanim postawimy diagnoz, musimy wykluczyć dolegliwości somatyczne, które mogą dawać objawy depresji, np. zaburzenia funkcji tarczycy i wiele innych. Bierzemy też pod uwagę sytuację życiową pacjenta. Na przykład nie diagnozuje się depresji u osób w żałobie chyba, że stan przygnębienia trwa długo.
Jak zaleca NICE (National Institute for Health and Care Excellence) osoby z objawami depresji powinny rozważyć farmakoterapię lub regularną psychoterapię w nurcie poznawczo-behawioralnym.
fragment książki Roberta L. Leahy’ego „Pokonaj depresję, zanim ona pokona ciebie”
nice.org.uk
Depresja nie zna granic. Praktycznie każdy, niezależnie od dochodów, wykształcenia, rasy, płci, powodzenia, urody, może popaść w depresyjny nastrój. Lista osób znanych, które chorowały na depresję, jest tak długa, że mogłaby zapełnić wiele tomów. (…) Co powoduje depresję? Wielu ludzi myśli, że przyczyna ich choroby tkwi w nieodpowiednim wychowaniu. (…) Naukowcy szacują, że 1/3- 2/3 wszystkich przyczyn wiąże się z genami. Depresja ma związek z chemią mózgu. Różnice w poziomach serotoniny, noradrenaliny i innych związków chemicznych mogą sprawić, że będziesz bardziej podatny na depresję. Oczywiście jest wiele innych czynników – także sposób, w jaki cię wychowano, i doświadczenia z późniejszych okresów życia – które mogą zwiększyć ryzyko wystąpienia epizodu depresyjnego. (…)
Istnieje kilka teorii na temat przyczyn depresji, które wskazują, że może istnieć wiele mechanizmów biochemicznych prowadzących do choroby. Dlatego razem z lekarzem możesz próbować różnych zestawów leków – jeśli leki z jednej grupy nie działają, powinno się spróbować kolejnych lub dodać jakiś lek z innej grupy.
Często się zdarza, że rodzice dzieci z depresją także chorują, dlatego wychowywanie potomstwa przychodzi im z trudem. Dzieci rodziców, którzy są oziębli, nie okazują uczuć, są nadmiernie władczy lub krytyczni, maja tendencję do zachorowań jako dorośli ludzie. Istotnym czynnikiem zwiększającym prawdopodobieństwo wystąpienia depresji jest wykorzystywanie seksualne. Także jeśli rodzice rozwiedli się, byli w separacji lub któreś z nich zmarło w okresie, kiedy dorastałeś, możliwe, że jako dorosły zachorujesz na depresję. Ważnym czynnikiem jest w tym przypadku poziom opieki po smutnym wydarzeniu. (…)
Prawdopodobieństwo zachorowania na depresję jest wyższe u kobiet niż wśród mężczyzn – kobiety chorują średnio dwa razy częściej zwłaszcza w okresie dorastania; później różnice się zacierają.
Jak zaleca NICE (National Institute for Health and Care Excellence) osoby z objawami depresji powinny rozważyć farmakoterapię lub regularną psychoterapię w nurcie poznawczo-behawioralnym.
fragment książki Roberta L. Leahy’ego „Pokonaj depresję, zanim ona pokona ciebie”
nice.org.uk