Blog

CLASSIC LIST

fobia szkolna4
fobia szkolna1
fobia szkolna2
fobiaszkolna3

W klasyfikacjach psychiatrycznych nie istnieje takie pojęcia jak fobia szkolna. Mimo to specjaliści pracujący z dziećmi i młodzieżą są zgodni co do tego, że coraz częściej mamy do czynienia ze zjawiskiem, które można tak nazwać.

Lęk przed szkołą przybiera wiele form. U niektórych objawia się strachem przed ocenami, nauczycielami, ale też przerwami i konfrontacjami rówieśniczymi. Czasami oprócz lęku pojawiają się somatyzacje (bóle głowy, brzucha), wagary, przeniesienie całej swojej aktywności społecznej do Internetu (rodzice często mówią, że ich dzieci są „przyklejone do telefonu”). Niektóre dzieci odmawiają odpowiadania  na forum klasy, podchodzenia do tablicy. Mimo, że doskonale znają odpowiedź, wiele z nich się nie zgłasza. Szkoły boją się uczniowie mający problemy z nauką, ale też ci szóstkowi.

U podłoża fobii szkolnej mogą leżeć lęki separacyjne (dziecko boi się wszystkich sytuacji, w których jest daleko od opiekunów), lęk społeczny (dziecko boi się sytuacji, w których narażone jest na ocenę społeczną), ale też negatywne doświadczenia rówieśnicze, izolacja, poczucie „odstawania” od rówieśników czy to wyglądem, gadżetami czy ocenami lub popularnością.

Rodzice często zastanawiają się skąd u ich dziecka wziął się taki problem jak lęk przed szkołą. Odpowiedź zazwyczaj jest złożona. Lęk przed szkołą może być efektem konfliktów rówieśniczych, nękania w szkole, dużej wrażliwości na krytykę, braku umiejętności społecznych (lekkości wchodzenia w nową grupę, zdobywania przyjaciół), ale też trudności w nauce, braku wsparcia ze strony nauczycieli. Co bardzo ważne dziecięce trudności mogą przybierać na sile, kiedy sytuacja domowa jest skomplikowana, kiedy rodzice się rozwodzą lub bardzo kłócą, kiedy kładą duży nacisk na oceny i wyniki. Dom przestaje być bezpieczną bazą, dziecko pozostaje bez wsparcia i zamyka się w sobie. Radzi sobie najlepiej jak potrafi.

Z punktu widzenia psychoterapeuty przenoszenie dzieci z fobią szkolną w tryb nauczania indywidualnego nie jest doskonałym rozwiązaniem. Lęk ma to do siebie, że reagujemy na niego ucieczką, a im bardziej się wycofujemy, tym powrót jest trudniejszy. Idealnym rozwiązaniem byłaby w takich przypadkach ścisła współpraca grona pedagogicznego z psychoterapeutą (nierzadko również psychiatrą), który zaplanowałby działania terapeutyczne.

Terapia poznawczo-behawioralna jest bardzo skuteczną metodą radzenia sobie z fobią szkolną. Skupia się na restrukturyzacji poznawczej (psychoterapeuta proponuje pacjentowi różne narzędzia wydobywania i dyskutowania z myślami, które są nieprzyjemne i wzmacniają lęk), ekspozycji na lęk, opracowaniu efektywnych metod radzenia sobie ze stresem i regulowania emocji. Warto rozważyć profesjonalną pomoc kiedy rodzicielskie próby nie przynoszą efektów, jeśli dziecko prosi o taką pomoc lub widzimy, że unikanie bardzo przybiera na sile. Im szybsza reakcja, tym mniej czasu na rozwinięcie się wielu objawów.


co-robic-gdy-dziecko-dokonuje-samouszkodzen-1200x823.jpg

Samouszkodzenia (czy samookaleczenia) to częsty powód wizyt u psychoterapeuty. Badania pokazują, że ten problem dotyczy ok. 14 procent nastolatków w wieku 16-19 lat.

Z definicji samoszukodzenia to zamierzone, a więc nieprzypadkowe, nie zagrażające życiu uszkodzenia własnego ciała. Czasami wrzucane są do jednego worka z samobójstwami, zazwyczaj mylnie. To co różni samouszkodzenia od prób samobójczych to zamiar. Zamiarem samobójstwa jest trwałe odcięcie się od bólu, cierpienia psychicznego. Samouszkodzenia są dokonywane, by złagodzić cierpienie psychiczne, ukarać się, przysłonić ból psychiczny tym fizycznym, przysłonić dojmującą pustkę. Jest to sposób na regulację emocji.

Kiedy rodzice orientują się, że ich dziecko się uszkadza, często reagują gniewem i strachem. Niejednokrotnie krzyczą, grożą, sugerują, że dziecko jest nienormalne albo że robi to na pokaz. To nie sprawi, że problem zniknie. Co warto zrobić, gdy zorientujemy się, że ktoś bliski się okalecza?

  1. W miarę możliwości zareaguj spokojnie. Nie krzycz, nie obwiniaj. Zapytaj czy możesz pomóc w opatrzeniu ran. Nie karaj za okaleczanie się! Większość dzieci czuje wyrzuty sumienia z powodu tego, co zrobiło.
  2. Zapytaj wprost: czego potrzebujesz? Tym samym wyrazisz troskę, będziesz blisko, ale też zamodelujesz bardziej adekwatny sposób radzenia sobie z emocjami. Możesz zaproponować spacer, wspólne obejrzenie filmu, zrobienie herbaty.
  3. Możesz zapytać czy twoje dziecko chce porozmawiać o okaleczaniu. Czy chce ci opowiedzieć czemu służą te zachowania, jak często to robi i jak ty możesz pomóc. Być może uda wam się porozmawiać o wadach i zaletach tego rozwiązania. Być może okaże się, że w życiu twojego dziecka stało się coś ważnego, z czym sobie nie radzi. Schowanie ostrych przedmiotów, które dziecko ma w pokoju (to często rysiki, cyrkle, ołówki, nożyczki, żyletki, przedmioty do ostrzenia kredek) może okazać się niezbędne.
  4. Jeśli jesteś w stanie, zaproponuj pomoc w regulowaniu trudnych emocji. Możesz poprosić dziecko, by najpierw dawało ci znać, że ma potrzebę okaleczania (jeśli faktycznie jesteś w stanie być pod telefonem cały czas). Możecie też wspólnie poszukać czynności zastępczych. Alternatywą dla samouszkodzeń może być: spisywanie swoich myśli i emocji, tworzenie playlisty z piosenkami najlepiej oddającymi jak się aktualnie czujesz, ćwiczenia oddechowe lub fizyczne, słuchanie głośnej muzyki, głaskanie zwierzęcia, malowanie, założenie na nadgarstek gumki recepturki i strzelanie nią, robienie przysiadów, rysowanie po ciele w miejscach zwyczajowego okaleczania, depilacja plastrami z woskiem, użycie depilatora, przykładanie do ciała kostek lodu, zimny prysznic, peeling z kawy.
  5. Zapytaj dziecko czy chciałoby spotkać się z psychologiem i porozmawiać o swoich trudnościach.

Od moich pacjentów nauczyłam się, że samouszkodzenia to często jedyny sposób jaki znają, by poradzić sobie z zalewającymi emocjami. Nie robią tego na złość rodzicom, ani dla „zwrócenia uwagi”. Zazwyczaj czują dojmujący smutek, że zawiedli. Jest to wyraz ich cierpienia. Jeśli problem przerasta nas rodziców, najlepsze co mogą zrobić, to poszukać profesjonalnej pomocy psychologicznej. Czasami warto też pomyśleć o włączeniu farmakoterapii, ale o tym decyduje lekarz psychiatra.

na podst. Beata Pawłowska, Emilia Potembska i in. „Prevalence of self-injury performed by adolescents aged 16–19 years”.

Barent W. Walsh „Terapia samouszkodzeń”


mity-na-temat-terapii-poznaw-behaw-1200x914.jpg

Psychoterapia owiana jest wieloma mitami. Nie omija to również nurtu poznawczo- behawioralnego (CBT). Jego cechy charakterystyczne bywają nieprawidłowo interpretowane i niesprawiedliwie oceniane. Rozprawmy się z niektórymi z nich.

  1. „CBT to terapia płytka. Skupia się na symptomach nie docierając do źródła problemu”

Ten mit wynika z tego, że CBT jest terapią ograniczoną w czasie. Po tym jak terapeuta postawi diagnozę i wraz z pacjentem ustali cele do terapii ma do wyboru pracę z konkretnym protokołem jeśli takowy istnieje (to rozpisany sesja po sesji, zbadany zbiór technik i zasad) lub pracę na podstawie tzw. konceptualizacji czyli bardzo złożonym, wielowarstwowym modelu trudności, z jakimi mierzy się pacjent. Terapeuta jest w swojej pracy empatyczny, opiera się na zasobach pacjenta, jego wartościach i celach. To, że ma zbadaną metodę leczenia, nie oznacza, że podchodzi do człowieka automatycznie, bez uwzględnienia kontekstu. Dobry psychoterapeuta wie, że relacja terapeutyczna jest kluczem do sukcesu pacjenta.

  1. „ CBT nie dotyka przeszłości”

Ten mit bierze się z faktu, że CBT skupia się na teraźniejszości. W tej terapii zastanawiamy się jak poprawić jakość życia człowieka aktualnie. To nie oznacza jednak, że nie sięgamy do dzieciństwa, do wczesnych wspomnień. Wręcz odwrotnie, robimy to zazwyczaj tworząc spójną konceptualizację – szukając źródeł zasad i reguł, przekonań kluczowych. Pokazując pacjentowi jak to jest, że aktualnie ma takie, a nie inne trudności. Jeśli przeszłość odgrywa w tej kwestii ważną rolę, nie pomijamy jej.

  1. „CBT zaprzecza pojęciu podświadomości”

W terapii poznawczo- behawioralnej faktycznie nie posługujemy się pojęciem nieświadomości czy podświadomości jak zdefiniował to Freud. Uznajemy, że myśli, wspomnienia, doznania nie są dostępne naszej pamięci automatycznie, lokują się poza naszą uwagą. Jednak w tym nurcie nie myślimy o takich zjawiskach jako zepchniętych do nieświadomości, a raczej jako istniejących poza automatycznym obiegiem, ale dostępnych człowiekowi po refleksji (np. w toku terapii).


kiedy-konczy-sie-wychowanie-1200x1808.jpg

„Będąc rodzicami chcemy przekazywać dzieciom nasze wartości i przekonania. A ona z nami chętnie współdziałają, ale tylko do czasu, kiedy osiągną wiek nastoletni. (…) Kiedy dziecko kończy dwanaście lat, jest już za późno na wychowanie. Nastolatki same nam to komunikują tylko rzadko chcemy ich słuchać. Na początku wyrażają się w sposób dyplomatyczny, ale jeśli widzą, że pozostajemy głusi na ich przekaz, uciekają się do bardziej dosadnych środków wyrazu(…)

Nie ma czegoś takiego jak „słuszne wychowanie”. Zamiast tego możemy się zastanowić czego naprawdę chcemy, a potem starać się podążać w tym kierunku. Możemy zadać sobie pytanie: czy chcę swoje dzieci kochać czy być przez nie kochanym? Często nie da się obu tych rzeczy mieć na raz. (…) Rzeczywiste wychowanie odbywa się między wierszami. Przenika poprzez szczególną atmosferę jaka panuje w domu pomiędzy rodzicami, między nimi i znajomymi czy sąsiadami. A zatem prawdziwy proces wychowawczy zależy od tego, jaką naprawdę jesteśmy rodziną. Właśnie to najbardziej wpływa na dzieci. (…) Kiedy dzieci osiągają wiek nastoletni, mamy okazję przekonać się, co tak naprawdę udało nam się zbudować. (…) Większość rodziców, niestety, nie jest specjalnie zadowolona i dlatego włącza się u nich tryb turbowychowania, aby jeszcze w ostatniej chwili naprawić to lub tamto. (…) Kiedy [dziecko] kończy 13-14 lat, oczekuje od rodziców właściwie tylko jednego: świadomości, że na tym świecie jest jedna albo dwie osoby, które naprawdę akceptują je takimi, jakimi są.

Wielu z nas nie miało w swoim życiu nikogo takiego. Nasza tradycja wychowawcza nie przewidywała podobnego podejścia rodziców. Dlatego sami często zachowujemy się jak nauczyciele, którzy z czerwonym ołówkiem w dłoni wskazują swojemu dziecku co jeszcze jest w nim do poprawienia. Takie podejście nie przynosi korzyści ani im, ani nam.(…)

Tak naprawdę w naszym życiu jest niewiele prawdziwych problemów. Mamy za to do czynienia z wieloma faktami, do których odnosimy się w mniej lub bardziej problematyczny sposób. Wiek nastoletni to właśnie jeden z takich faktów. (…) Nie bardzo podoba mi się definiowanie nastolatków za pomocą pojęcia „buntu” lub „burzy hormonów” (…) Zupełnie jakby nastolatki z definicji stanowiły jakiś problem albo były przyczyną problemu. A przecież one robią tylko to, co muszą robić: dorastają.”

Jasper Juul „Nastolatki. Kiedy kończy się wychowanie?”


ustalanie regul z nastolatkami
ustalanie regul z nastolatkami2

„Każda rodzina potrzebuje reguł. Jakie one są, to już zależy od nastawienia, wartości i doświadczenia rodziców. (…) Reguły wprowadzane w sposób rozumny – to znaczy nie z palcem podniesionym do góry ani pod stałą kontrolą i groźbą kar – służą wszystkim członkom rodziny i każdemu z osobna. (…) Sposób postępowania rodziców ma wtedy decydujący wpływ na ich stosunek do reguł. Jeśli rodzicielski ton jest ostry i rozkazujący, skutkiem może być skłonność do łamania prawa u dorastających dzieci (…) Z drugiej strony pobłażliwy i nieuważny stosunek do reguł może wywołać u dzieci wrażenie, że nie są dla rodziców ważne. Tak więc rodzice nastolatków stąpają po cienkiej linii (…). Może im się to udać jeśli pozostaną cały czas w otwartym dialogu z dzieckiem. Stale trzeba dbać o stan równowagi, aby problemy i konflikty, którym reguły miały zapobiec, nie wzięły góry nad życiem rodzinnym. Jeśli rodzice nie nauczyli się, że „wychowanie” jest w istocie procesem obustronnej nauki, będą musieli szybko nadrobić zaległości, albo zapłacą cenę za wszystkie wygłoszone przez siebie monologi. (…)

Wyobraźmy sobie, że dziecko zbliża się właśnie do wieku nastoletniego, a rodzice przedstawiają sobie wszystkie możliwe niebezpieczeństwa (…). To dobry moment, żeby pójść razem na pizze i powiedzieć coś takiego:

Teraz gdy osiągnąłeś już swój wiek, ważne jest, żebyśmy dokonali pewnych ustaleń dotyczących twojego życia towarzyskiego, powrotów do domu, alkoholu, szkoły, imprez, Internetu i tak dalej. Jeśli ci to odpowiada, to wyślemy ci e-mail, w którym będą nasze propozycje, żebyś spokojnie mógł się z nimi zapoznać i zaproponować coś ze swojej strony. Potem razem omówimy szczegółowo wszystkie punkty. Porozumiemy się co do pewnych reguł, które zapewne nie będą obowiązywały przez następne siedem lat, a więc od czasu do czasu będziemy musieli spotkać się przy pizzy, żeby to i owo zmodyfikować. Czy to ci się wydaje ok?

Równorzędny dialog z nastolatkiem nie służy nauce dyskusji, ale nauce odpowiedzialności, a dla rodziców jest sposobem budowania zaufania u dziecka i wdrażania rodzicielskiego przewodnictwa. Im bardziej czujemy się traktowani poważnie (…), tym mniej zależy nam na „posiadaniu racji” lub forsowaniu swojej woli. (…)

Młodość składa się z tysięcy eksperymentów i człowiek ma szansę zdobyć dojrzałość tylko wtedy, gdy w wieku nastoletnim może się dzielić z rodziną swoimi porażkami i błędami. Im bardziej nastolatek będzie izolowany, pouczany, krytykowany i karany, tym mniej dowie się o samym sobie, o własnych mocnych i słabych stronach. (…)

Kilka prostych reguł może pomóc w zapobieżeniu pewnym konfliktom i problemom (…) Często jednak widzimy, że reguły są nadużywane do rozwiązywania konfliktów (…)To się nigdy nie udaje. Rodzice zyskują tylko złudne poczucie, że „zrobili wszystko co w ich mocy”, które zagłusza ich bezradność. O wiele bardziej konstruktywne byłoby wyjawić tę bezradność przed dzieckiem i wspólnie poszukać rozwiązania(…)”

Jasper Juu „Nastolatki. Kiedy kończy się wychowanie?”


wiara w siebie a poczucie GLOWNE
Wiara w siebie a poczucie wlasnej wartosci

Do gabinetu psychoterapeutycznego bardzo często trafiają osoby, które mówią, że „nie mają poczucia własnej wartości”, że ich samoocena jest bardzo niska. Jasper Juul, duński pedagog, specjalista w dziedzinie terapii rodzinnej, robi ciekawe rozróżnienie między poczuciem własnej wartości a wiarą w siebie. Jego zdaniem nie są to wymienne pojęcia.

„Od ponad trzydziestu lat rodzice i wychowawcy (…) mają świadomość, jak istotne jest u dzieci poczucie własnej wartości, i czynią ogromne wysiłki, by poczucie to wzmocnić. Często jednak ich wysiłki idą w złym kierunku. Z kilku powodów: najczęściej zajmują się nie tą kwestią co trzeba” – pisze Juul i tłumaczy, że gdy problemem dziecka jest brak poczucia wartości, dorośli skupiają się często na wzmacnianiu wiary w siebie. Te wysiłki potrafią przynieść odwrotny skutek i obniżyć już zaniżone poczucie własnej wartości lub sprawdzić się, ale tylko na krótką metę, do kolejnego większego stresu.

„Przyjęło się uważać, że nieustanne pochwały (…) „wspaniały”, „wyjątkowy”, „fantastyczny” wzmacniają poczucie własnej wartości (…). W konsekwencji wiele osób rozwinęło rozdęte ego będące tylko marnym substytutem poczucia własnej wartości – pisze Juul.

Przekonanie o własnej wartości składa się z naszej wiedzy o tym, kim jesteśmy oraz doświadczeń z tym związanych. To odpowiedź na pytanie jak dobrze siebie znam i jak wykorzystuję tę wiedzę o sobie. Osoby przekonane o swojej wartości czują się dobrze same ze sobą, mają przekonanie, że takie jakie są, są w porządku. „Mam swoją wartość dlatego, że w ogóle istnieję”. Osoby o niskim poczuciu wartości są nadmiernie krytyczne wobec siebie samych, mają nieustanne poczucie winy, zachowują się niepewnie.

Poczucie własnej wartości nie jest stałe, zmienia się w czasie jego jakość i nasilenie. Aby opisać podstawy poczucia własnej wartości wyobraźmy sobie rodziców patrzących na nowonarodzone dziecko, kiedy śpi. „Przepełnia ich poczucie, że ta nowa istota jest wspaniała i cenna z racji samego istnienia”.

„Wiara w siebie to z kolei miara tego, do czego jesteśmy zdolni- w czym jesteśmy dobrzy, do czego mamy zdolności. Odnosi się do rzeczy, które potrafimy zrobić”. Juul uważa, że wiara w siebie jest cechą nabytą.

Wiara w siebie i poczucie swojej wartości to nie synonimy, ale są ze sobą związane. Jeśli ktoś ma poczucie własnej wartości, to rzadko cierpi na brak wiary w siebie. W drugą stronę to nie działa. Przykład. Osoba z rozwiniętym poczuciem własnej wartości zaczyna uprawiać gimnastykę, ale zupełnie jej to nie idzie. To może ją smucić, będzie musiała zrewidować swoje plany czy marzenia, ale prawdopodobnie pogodzi się z tym faktem.

Osoba o niskim poczuciu wartości zareaguje bardziej dramatycznie, stwierdzi, że do niczego się nie nadaje. „Całe to doświadczenie uzna za negację własnej tożsamości”.

Warto budować wiarę w siebie, ale nie wzmocni ona poczucia własnej wartości. „To, jak zdolni się czujemy nie podnosi naszej samooceny. (…) Dobrze jest kształcić, rozwijać, wychwalać, oceniać, podbudowywać i wspierać zdolności ludzi do osiągania sukcesu, ale należy zadbać także o ich satysfakcję z bycia sobą”.

Na poczucie własnej wartości wpływają dwa doświadczenia: kiedy osoby najważniejsze w naszym życiu dostrzegają nas i akceptują takimi, jacy jesteśmy oraz kiedy czujemy, że bliscy cenią nas za to, jacy jesteśmy.

na podst. „Twoje kompetentne dziecko. Dlaczego powinniśmy traktować dzieci poważniej” Jasper Juul

 


terapia poznawczo behawioralna
chair-g12e40697a_1920

Terapia poznawczo- behawioralna (ang. cognitive- behavior therapy, CBT) to metoda leczenia chorób i zaburzeń psychicznych, której efektywność potwierdziło tysiące badań (za: Beck Institute). Wyróżnia ją jasna struktura sesji, prace własne pomiędzy sesjami, zorientowanie na teraźniejszość, praca nad celami, ograniczenie w czasie i dyrektywność terapeuty. Innymi słowy, decydując się na terapię w tym nurcie możemy się spodziewać, że sesje będą miały dość podobną strukturę, pomiędzy sesjami terapeuta będzie prosił o wykonanie drobnych zadań adekwatnych do celów terapii. Na początku będziemy ustalać na jakiej zmianie zależy pacjentowi najbardziej, terapeuta będzie starał się określić ile czasu powinna zająć praca, a sam będzie na sesji dość aktywny, responsywny, będzie empatycznie reagował na treści wnoszone przez pacjenta.

Celem psychoterapeuty poznawczo- behawioralnego będzie psychoedukacja pacjenta, wyjaśnienie mu mechanizmów psychologicznych, które mogą grać u niego istotną rolę, rozpoznawania myśli, nazywania emocji, dyskutowania z treściami poznawczymi, rozpoznawanie zniekształceń poznawczych. Terapeuta w tym nurcie chętnie dzieli się swoją wiedzą, by pacjent samodzielnie mógł w przyszłości z niej korzystać.

CBT jest oparta na modelu poznawczym mówiącym, że nasze zachowania wynikają z tego co myślimy, a nie z samej sytuacji. Korzysta również z wiedzy behawiorystów dotyczącej warunkowania naszych reakcji, wyuczania się zachowań.

Model poznawczo-behawioralny pokazuje, że w każdej sytuacji możemy zauważyć cztery komponenty: myśli automatyczne, emocje i reakcje fizjologiczną oraz zachowanie. Ten niepozorny model nazywany humorystycznie „kajzerką” pozwala na wydobycie wielu informacji i mechanizmów psychologicznych. Przede wszystkim uświadamia nam, że nasze zachowanie nie wynika z samej sytuacji, ale z myśli i emocji które w tej sytuacji się pojawiają. Na przykład:

Sytuacja: Kierowca z auta obok trąbi na mnie

Myśl: „Jestem beznadziejnym kierowcą”

Emocje: Smutek

Zachowanie: Zaczynam płakać

Ale jeśli w tej samej sytuacji pojawią się inne myśli automatyczne, na przykład „Jadę zgodnie z przepisany, co za niecierpliwy facet”, to prawdopodobnie wywołają one inną emocję niż smutek, być może złość, a w zachowaniu nie pojawi się płacz. Może np. pojawić się sprawdzenie czy na pewno jadę z dozwoloną prędkością.

Ogromną zaletą terapii poznawczo – behawioralnej jest jej nieustanny rozwój i powstawanie terapii tzw. trzeciej fali na przykład terapii schematu, terapii akceptacji i zaangażowania (ACT) czy dialektyczno- behawioralnej (DBT). Dzięki nim możemy pomagać osobom ze złożonymi trudnościami jak na przykład zaburzenia osobowości. Dzięki protokołom czyli przebadanym, opisanym metodom leczenia niektórych chorób psychicznych, jesteśmy w stanie badać skuteczność naszych interwencji.

Źródła: beckinstitute.org, psychologytools.com


cjlopiec_pociag-1200x800.jpg

Ten chłopiec, który nie patrzy Ci w oczy, nie naśladuje, nie reaguje na swoje imię, nie bawi się z rówieśnikami, zawsze sam, sprawia wrażenie nieobecnego, jak by nie słyszy i nie widzi tego, co wokół, to może być dziecko przejawiające zachowania ze spektrum autyzmu.

W rozpoznaniu i podjęciu leczenia liczy się czas i doświadczony – w rozpoznawaniu zaburzeń neurorozwojowych – diagnosta: lekarz psychiatra, psycholog, logopeda lub neurologopeda oraz pedagog.

Dziś przybliżymy Ci zachowania, reakcje dziecka, które warto skonsultować z lekarzem psychiatrą. Mogą, choć nie muszą, być oznakami autyzmu. Zdarzają się nawet w okresie niemowlęcym, jednak najczęściej rodzice lub opiekunowie zauważają, że ich dziecko rozwija się inaczej około 2 roku życia.

W dużej mierze objawy autyzmu związane są z szeroko rozumianym obszarem komunikacji – może to być zarówno problem z nawiązywaniem kontaktu, zwyczajną rozmową, ale również to, że dziecko nie mówi, ma kłopoty z mówieniem, nie odpowiada na proste pytania, nie zadaje prostych pytań, nie naśladuje, wydaje się jak by nie słyszał.

Ważnym sygnałem we wczesnym rozwoju dziecka w tej sferze jest to, że dziecko nie gaworzy oraz, że ma niezwykle ubogą mimikę, nie wyraża emocji, sprawia wrażenie nieobecnego, nie podąża za Twoim wzrokiem, nie nawiązuje kontaktu wzrokowego (jesteś „niewidoczny”). Jeśli dziecko na Twój uśmiech czy zawołanie go po imieniu nie wykazuje zainteresowania, nie reaguje, nie zaciekawia się, i jest to sytuacja powtarzająca się, zalecane jest skonsultowanie się z lekarzem i/lub diagnostami spektrum autyzmu.

Sygnałem wskazującym na możliwe zaburzenie ze spektrum autyzmu może być również podobny brak zainteresowania i entuzjazmu podczas wspólnych aktywności z rówieśnikami: gdy nie reaguje na zachęcanie do zabawy przez inne dziecko, nie zwraca uwagi na zabawki, którymi rówieśnik chce się wspólnie bawić, nie wchodzi w interakcje z osobami przebywającymi w tym samym pokoju, szczególnie, jeśli są to znane i bliskie dziecku osoby np. babcia czy dziadek, zaprzyjaźniona sąsiadka.

Dziecko ze spektrum autyzmu wykazuje nietypowe zainteresowanie powtarzalnymi czynnościami. Jeśli zaczyna się bawić, to w taki sam sposób jak wczoraj, przedwczoraj, tydzień temu, tę samą zabawką i w ten sam sposób, przez wiele godzin. Wszelkie próby zmiany zabawy, zachęcanie do innego wykorzystania zabawki, kończą się szybkim powrotem do rutynowych czynności i stereotypowych zachowań.

Uwagę rodzica powinno również zwrócić zainteresowanie dziecka nietypowymi przedmiotami. Nie bawi się ono zabawkami dziecięcymi, ale np. przedmiotami do użytku domowego i układa z nich regularne figury, rzędy.

Powtarzalność przejawia się również w długotrwałym wpatrywaniu się w jednostajny powtarzalny ruch, który fascynuje dziecko. Dlatego jest tak zainteresowane np. obracającym się praniem w pralce, migającymi lampkami, pracującymi wycieraczkami samochodu, kroplami deszczu spływającymi po szybie.

Powtarzalność u osób z autyzmem przejawia się również w skrajnie uporządkowanym, powtarzalnym rytmie dnia i czynności. W praktyce może się to objawiać np. dążeniem do schematycznego sposobu ubierania się (kolejność poszczególnych części ubranek zawsze ta sama), pokonywania drogi do przedszkola / szkoły (ta sama ulica, te same płyty chodnikowe, przystanięcie w tym samym miejscu, czego nie wymusza bieżący ruch uliczny itp.). Odstępstwo od tych rytuałów i reguł może powodować odczuwanie niepokoju, stresu, zachowań agresywnych.

Warto pamiętać, że diagnozę autyzmu zawsze stawia lekarz. Zachowania, reakcje, objawy wskazujące na spektrum autyzmu to zachowania z pogranicza wielu specjalności, dlatego lekarz z reguły współpracuje z zespołem specjalistów: psycholog, neurologopeda, pedagog.

Zdarza się, że lekarz stawia diagnozę na pierwszym spotkaniu, jednak pamiętaj, że kluczowa w wychwyceniu niuansów zachowania jest przede wszystkim obserwacja dziecka w trakcie zabawy, w pokoju z zabawkami, w naturalnych sytuacjach dnia codziennego.

Dlatego wg standardów diagnostycznych zaleca się obserwację podczas zabawy, zarówno przez lekarza, jak i psychologa, logopedę. Częścią diagnozy powinien być również wystandaryzowany protokół obserwacji – tzw. ADOS.


fobia spolecz GLOWNE
loneliness-geddd39694_1920

Interactively procrastinate high-payoff content without backward-compatible data. Quickly cultivate optimal processes and tactical architectures.


Medir Psychiatria Spersonalizowana Sp. z o.o. 2022. Wszystkie prawa zastrzeżone.